Stworzenie
słabe, podatne na kuszenie losu to ja. Dziś po 4 dniach dobrej
diety zawaliłam. I to porządnie.
Mam
tylko nadzieję, że nie przeciągnie się to. Wierzę, że jutro
wrócę do normy i nie będę kontynuowała porażki.
Obudziłam
się rano ze świadomością, że muszę pojechać do dziadków, więc
podjęłam decyzję,że nie poskacze na skakance rano a w zamian za
to przejadę do dziadków rowerem. Zła decyzja. Każdego dnia
gdy rano miałam wysiłek, spociłam się, to nie było mi tak łatwo
sobie odpuścić. Zależało mi na dobrym dniu bo wiedziałam jak się
zmęczyłam skacząc na skakance na czczo.
Teraz
już to wiem. Łatwiej mi trzymać dietę, kontrolować się. Nie
mogę odpuszczać sobie porannych ćwiczeń.
Poza
tym dziadkowie to dość duże wyzwanie dla silnej woli. Zawsze mają
coś dobrego, czymś mnie skuszą, bo wiedzą co lubię.
Chciałam
podziękować tym którzy do mnie zaglądają. To ważne dla mnie.
Żałuję, że tyle razy nie dałam z siebie wszystkiego, że część
się ode mnie odwróciła i już nie widzi sensu we wspieraniu mnie.
Teraz jestem już nieco lepsza. 4 dni, ładne dni. To może i mało,
ale po dość częstym zawalaniu dla mnie 4 dni pod rząd są bardzo
satysfakcjonujące.
Jeśli
mam komu, to życzę dobrej nocy i Soboty.
Bilanse:
środa:
493 kcal
czwartek:
400 kcal, spalone 390 kcal
dziś:
??? kcal
tylko po ubraniach mogę bo nie mam wagi =.= chłopak wżyciu by mi nie pozwolił mi jej do domu wnieść....
OdpowiedzUsuńej mała głowa do góry to tylko jeden dzień każdemu się zdarza. zauważyłam że jak się zmieni chodź jedną rzecz w rytuale codziennego dnia to łatwiej zawalić dietę, dlatego nie zmieniaj żadnej z pozycji,a wszystko będzie dobrze.
dodaję do obserwowanych, chcę Cię wspierać http://kiriday.blogspot.com/
Staram się codziennie próbuje z tym walczyć.
OdpowiedzUsuń